Gold Barrel American Blend Whiskey

Gold Barrel American Blend Whiskey
Gold Barrel
American Blend Whiskey
Na półkach sklepowych od pewnego czasu pojawiły się dwa rodzaje amerykańskiej whiskey. Koncepcja była prosta. Dokupić do zbiorów tą odmianę łiskacza z docelowym przeznaczeniem wlania ich do własnej beczki dębowej. Z takim zamiarem nie można było nabyć nic innego jak Gold Barrel i Blue Barrel. Nawet atrakcyjne butelki przyciągają wzrokiem. Postanowiłem spróbować jedną aby przekonać się jak smakuje whiskey produkowana poza Kentucky. Większa pojemność, 0,7 litra, Gold Barrel była jedynym wyznacznikiem wyboru.

Odkręciłem nakrętkę i zbliżyłem butelkę do nosa. Mój nos zareagował natychmiast. Tak intensywnego zapachu nie czułem nigdy. Nawet gdy podano mi tanie nalewki na spirytusie. Intensywny zapach kojarzący się z drożdżami. Smak równie podły. Nie wypiłem nawet jednej szklaneczki. Po prostu się nie dało. Zupełna porażka.

Może nie znam się. Może moje kubki smakowe czują inaczej. Z informacji prasowych wyczytałem, że w smaku wyczuwalny miał być pieprz. Dostałem ostrzeżenie o intensywnym aromacie. Przyprawy żadnej nie poczułem. Trunek iście dla koneserów lub prawdziwa porażka dystrybutora.

Z ciekawości otwarłem Blue Barrel. Sprawdziłem jedynie aromat. Mniej intensywny, ale zupełnie nie zachęcający do nalania sobie choćby odrobiny.

Gold Barrel i Blue Barrel mają swoje przeznaczenie. Raczej nie dowiem się jak smakowałyby same, za parę lat. Wejdą w skład mojego majstersztyku jako kukurydziany przedstawiciel. Dowiem się wtedy czy zdominowały swą drożdżowym zapachem cała zawartość, czy też lata leżakowania odmienią je na plus. W 2011 roku, kilka tygodni po wprowadzeniu na Polski rynek uznaje to za najgorsze whiskey jakie piłem do tej pory.
___
Alkohol szkodzi zdrowiu
Tekst archiwalny z 23.10.2011

Popularne posty